Wyobraź sobie że po śmierci twoja dusza nie idzie do nieba. Nie. Ona błąka się poszukując swojego grobu. I jeśli myślisz że to łatwa fuszerka to wyprowadzę cię z błędu. Nie jest. Budzisz się w zupełnie innym miejscu jakbyś umarł w Honolulu a obudził się w Hongkongu. Twoja dusza może się od razu poddać lub przyjąć misje. Ja przyjąłem. Nie mogłem pytać o drogę i nie potrafiłem odczytywać grobowców bo litery jakby się zamazywały. Jedynym ratunkiem byli ludzie w nas wierzący którzy pomagają takim jak my. Jedni lepiej drudzy...No cóż trochę gorzej. Mnie się udało trafić na cmentarz a pozwiedzałem więcej świata niż mnie się zdawało. Umarłem bo wpadłem pod konny wóz w 1867 roku w Londynie. I zanim doszedłem minął ponad wiek. Podziwiałem to wszystko jak się zmienia jak nagle po ulicach jeżdżą powozy bez koni a budynki sięgają nieba niczym Wieża Babel. Na końcu mamy wybór. Powrócić lub odejść. Większość dusz odchodzi inni wolą pozostać jako dusze jeszcze inni przybierają postać nowego człowieka i zapomina o wszystkim. Ja chciałem wrócić taki jaki umarłem. I tak też się stało.
I tak oto przedstawia się prolog moi mili. Rozdział już niedługo.
Hej, dzisiaj odnalazłam Twojego bloga w Katalogu Opowiadań i pomyślałam sobie, czemu miałabym nie wejść i nie zobaczyć? No i jestem. Z góry powiem ci, że mój sposób pisania komentarzy może nie przypaść Ci do gustu, bo mam w zwyczaju najpierw rozbierać na czynniki pierwsze zarówno fabułę, jak i postacie, potem potworzyć trochę spekulacji, a na koniec zrobić coś na wzór wytknięcia błędów - to ostatnie nie wynika ze zwykłej złośliwości, a jedynie z chęci pomocy. Myślę, że nie będzie Ci to przeszkadzało, ale jeśli jednak tak, to napisz. A więc zaczynam:
OdpowiedzUsuńPierwsze, co rzuciło mi się w oczy to bardzo jasny wystrój bloga. Tło jest w porządku, ale myślę, że powinnaś zmienić kolory czcionki gadżetów, linków i samego wpisu. Ten biały jest mega nieczytelny.
Co do treści powyższego wpisu (bo trochę to za krótkie, by nazwać to prologiem - przynajmniej w mojej opinii) to ogólnikowo - intryguje. Nie jestem do końca pewna, czy akcja będzie toczyła się w czasach współczesnych, czy w XIX wieku, ale wiem jedno - już na samym początku poruszyłaś temat duchów, więc z łatwością możemy domyślić się, że duży związek z treścią będzie miał kult życia pozagrobowego. Do tego piszesz z perspektywy mężczyzny i to w ogólnie nielubianej narracji pierwszoosobowej. Kto wie, może dzięki Tobie i ja ją polubię?
Czy szykuje się nam tu jakiś romansik? W końcu w XIX wieku raczej łatwiej było zdobyć drugą połówkę, niż dziś - w czasach silnych, niezależnych kobiet. No a nasz bohater mógł mieć już jakąś ukochaną, może nawet żonę. Co innego jeśli przeniesiesz akcję do współczesności, gdzie - jak już wspominałam -trudniej o szybkie zdobycie kobiecego serca. A może całkiem zmienisz sposób narracji i zamiast mężczyzny, będzie się nam wypowiadała kobieta?
Lecę czytać dalej,
Chocolate
Na koniec, rzuciło mi się w oczy kilka błędów:
1. "Wyobraź sobie że po śmierci twoja dusza nie idzie do nieba." - po "sobie" powinien być przecinek, ponieważ stawiamy go przed "że". Wyjątkiem jest wyrażenie "mimo że", gdzie przecinka nie wstawiamy. Ten błąd pojawił się kilka razy.
2. "Budzisz się w zupełnie innym miejscu jakbyś umarł w Honolulu a obudził się w Hongkongu." - przed "a" przecinek.
3. "Nie mogłem pytać o drogę i nie potrafiłem odczytywać grobowców bo litery jakby się zamazywały. " - przed "bo" przecinek.
4. "Jedynym ratunkiem byli ludzie w nas wierzący którzy pomagają takim jak my." - przed "którzy" przecinek.
5. "Podziwiałem to wszystko jak się zmienia jak nagle po ulicach jeżdżą powozy bez koni a budynki sięgają nieba niczym" -przed "jak" w obu przypadkach przecinek i przed "niczym" też przecinek.
Resztę jednak przeczytam jutro.
UsuńTo do później :)
Chocolate